Peter Zyje Toba... Lyrics
Nie bylo cie tak dawno przy mnie odkad odszedlem ostatni raz pamietam jak patrzylem w szpitalu na ciebie, lezalas nieprzytomna lekarze cie badali nie wiem co sie stalo ale telefon mnie przestraszyl, pierwsze kilka slow bylo wszystkim i niczym pierwsze schody szpitala pokuly mnie jak igly, dalej bylo tak samo bo czulem ze cos jest nie tak nagle wchodze patrze lezysz obok ciebie lekarz, obok mnie nadzieja zaczela sie rozmazywac myslalem ze tam umre ze przestane oddychac, przeciez wszystko bylo wporzadku to dlaczego Boze zabierz moje zycie jej zaczelo sie dopiero, tak bardzo ja kocham i chcialbym jej to pokazac nie chce tysiac szans chce jedna wlasnie teraz nie odmawiaj, wiesz dobrze ile ona dla mnie znaczy pozwol jej zyc a mi za wszystko zaplacic... REF:" Daj mi ta szanse i pozwol umrzec za nia bo dobrze wiem ze ona dla mnie zrobila by to samo daj mi zdecydowac a sam wiesz co wybiore o nic wiecej Cie nie prosze..." Zalegla cisza w tej ciszy slychac bylo szept nie widzialem twarzy ale glos wiedzial czego chce, otworzyly sie drzwi dla mnie spelnienie marzen moment o ktory modlilem sie nieustannie, wreszcie moglem byc spokojny ze cie nie zawiode zrobilem to dla ciebie uwierz bedzie dobrze, jutro wstaje nowy dzien slonce rano cie przywita zbudzisz sie spiaca, slaba ale bedziesz zyla, na stoliku znajdziesz list zaklejona koperte moze wstrzasnie cie to ale ta wiadomosc jest odemnie, otworz ja spokojnie prosze nie badz zla moje serce bije w tobie pragnalem ci je dac, chcialem tyle razy to powiedziec ale nie zdazylem mam nadzieje ze mnie kochasz i bedziesz o mnie myslec, chociaz chcialbym abys zaczela na nowo bo ja juz nie wroce ale bede obok... REF:" Daj mi ta szanse i pozwol umrzec za nia bo dobrze wiem ze ona dla mnie zrobila by to samo daj mi zdecydowac a sam wiesz co wybiore o nic wiecej Cie nie prosze..." Trudno jest zrozumiec cos co nie ma sensu chociaz to dziwne wierzylem ze slonce wyjdzie mimo deszczu, gdy zasypialem widzialem ciebie jak sie smiejesz jak jestes szczesliwa i do mnie biegniesz, rzucasz sie mi na szyje i szeptasz mi do ucha ze kochasz nie odejdziesz nawet gdybym umarl, zatrzymalem to dla siebie jak ostatni oddech a teraz prosze cie obiecaj ze zapomnisz o mnie, nie chce abys byla s___na bo lzy ci nie pasuja masz tylu przyjaciol ktorzy czekali sie przejmujac, tesknili z obawa ze juz sie nie obudzisz widzialem twoja mama z tata jak wolali imie corki, niewypowiedziany bol dlawil az do granic nie moglem patrzec jak umierasz nie moglem tak to zostawic, nie moglem!!!! wiec nie pytaj czemu tak jeszcze sie spotkamy kocham koncze PA REF:" Daj mi ta szanse i pozwol umrzec za nia bo dobrze wiem ze ona dla mnie zrobila by to samo daj mi zdecydowac a sam wiesz co wybiore o nic wiecej Cie nie prosze..."
See also:
JustSomeLyrics
92
92.83
Hausmarke Wo ich herkomm' Lyrics
Hausmarke Nachtfieber am Lagerfeuer Lyrics